Obóz w Chrcynnie już się zaczął. Parę dni poskakałem. Dobrą passę popsuł mi trochę jeden kwargiel w czasie otwarcia - dostałem taśmami pod kolana i zrobiłem fikołka w taśmach. Myślałem, że będę musiał sterować tylnymi taśmami, ale udało mi się wyciągnąć sterówki spomiędzy skręconych taśm. Siniaki na kolanach i to, że odezwała się stara kontuzja jeszcze z nart spowodowały, że mimo urlopu na skoki zrobiłem sobie trzydniową przerwę. Potem szło mi już bez niespodzianek. Skakałem z coraz większych wysokości - 1500, 1800 i wreszcie 2200m.