Zawsze jest odprawa... dzięki niej nie błąkamy się po lotnisku jak te baranki.

Maniek i Szura gotowi do wylotu.
Chwila nieuwagi przy lądowaniu i nasz lekarz chodzi w gipsie.

:-)

Fot. Witek
Ja też jestem gotowy do wylotu.
Fot. Witek
W oczekiwaniu na sprawdzenie. Cydora chyba nigdy humor nie opuszcza.

;-)

Fot. Witek
I wreszcie marsz do samolotu ...
Fot. Witek
... i heja do góry !
Fot. Witek
Tu ja na SABRE 170 kręce spirale.
Fot. Witek
Niewiele mam zdjęć pod czaszą. Tu już widać kolory.
Fot. Witek
I podejście do lądowania.
Fot. Witek
Witek czekał na mnie z aparatem.
fot. Witek
A po skoku znów trzeba układać ...
fot. Witek
Dobrze, że tego dnia słońce nie paliło zbyt mocno.
fot. Witek
 Witek i ja męczący się ze sterówkami.
fot. Witek
W przerwie obiadowej był sprawdzian do zaliczeń na Teren Przygodny. Jedyne ułatwienie to wyłożone znaki.
Samolot wysypywał zdających nad rozległym lasem, w którego środku trzeba było wylądować na małej porośniętej krzakami polance.
 A Żurek nie dość, że nad lasem to jeszcze na okrągłym zapasie.

Wylądował szczęśliwie, czaszę spadochronu głównego też znaleźliśmy.

 To chyba Cydor podchodzi do lądowania.
Leci już następny...
Jak czas mi pozwoli też przymierzę się do zrobienia tego uprawnienia.
Wszyscy wylądowali szczęśliwie.
fot. Witek
A po południu dalej skaczemy.
fot. Witek
Ostatnie poprawki.
fot. Witek
I czekamy na sprawdzenie.
fot. Witek
Przygotowanie się do omówienia zadań.
fot. Witek
Omówienie zadań.
fot. Witek
Tym razem przed otwarciem przelatywałem przez jakąś gradową chmurę.
fot. Witek
Ale zanim wylądowałem, już byłem suchy.
fot. Witek
Witek pracowicie mnie fotografował - wreszcie mam trochę pamiątek z Chrcynna.
fot. Witek
I znowu trzeba układać.
fot. Witek
Szczena marzy o maszynce do układania  - ja chyba też.
fot. Witek
Tak zgodnie układają nasze lotniskowe małżeństwo - Magda z Bartkiem
fot. Witek
A tak wyglądał nasz "Start"  latem.

Na początku lata trenowałem głównie latanie na nowej dla mnie czaszy PD SABRE 170. Jej powierzchnia jest dwa razy mniejsza niż spadochronu szkolnego, więc starałem się uważać, aby nie zrobić sobie krzywdy przy lądowaniu. Iwan dał mi cenną wskazówkę: na pytanie na jakiej wysokości zaciągać sterówki powiedział, że pytanie powinno brzmieć kiedy zaciągać sterówki - według niego na około dwie sekundy przed zetknięciem się z ziemią - czas jest łatwiej określić niż wysokość i chyba miał rację, cały czas stosuję się do tej wskazówki i nie mam problemów z lądowaniem. Przed pierwszym skokiem na tej czaszy Bartek też przestrzegał, aby nie bać się prędkości i nie zaciągać za wcześnie.